Mirosław L. – Warszawa

Do zakładu trafiłem z polecenia kolegi. Już w czasie pierwszej telefonicznej rozmowy z panem Robertem, po treści zadawanych pytań dało się wyczuć, że 20 lat nie przesiedział na leżaku przed warsztatem. Odsłonięcie belki ujawniło niefachowość konkurencji pana Roberta. Na szczęście szkody nie były katastrofalne, ale znaczące. Fotograficzny portret zniszczeń poszedł w annały warsztatu z dołączonym słownym komentarzem o trzech stołecznych magikach, przysparzających Robertowi klientów. Belka uniknęła jednak kowalsko-spawalniczych przeróbek, choć ślady młota były. Po dwóch godzinach i dwudziestu minutach byłem zadowolonym posiadaczem miękkiego zawieszenia. W drodze powrotnej, ponad 60km od Piły, pojawił się wyciek z układu hamulcowego nad zbiornikiem paliwa, który również pan Robert naprawił i za to jestem mu szczególnie wdzięczny, bo na mnie czekał, aż doczłapię. Skończył naprawę grubo po godzinie 18. Czapki z głów przed panem Robertem!

Komentowanie dla tego wpisu jest zablokowane.